Jedenasta edycja mistrzostw Ustronia w kolarstwie górskim odbyła się, po raz drugi w historii tej imprezy, trasą terenową wiodącą z Ustronia Polany przez przełącz Beskidek i dalej niebieskim szlakiem w kierunku szczytu.  Tym samym do historii przechodzi kultowy wyścig asfaltem, który regularnie gromadził rzesze kolarzy, chcących jeden raz w roku zdobyć Górę bez towarzystwa samochodów, jednak musiał ustąpić wobec roszczeń właścicieli lokali gastronomicznych na Równicy przekonanych, że wstrzymanie ruchu raz  w roku na dwie godziny grozi im plajtą.

Kolarze ominęli zatem asfaltową drogę wiodącą na zawsze tętniącą życiem Równicę i nie blokowali na niej ruchu, dzięki czemu w sobotnie przedpołudnie parking na górze jak zawsze zapełnił się samochodami..

Zatłoczona Równica

a przed lokalem noszącym mylącą nazwę Schroniska Górskiego na Równicy rozsiadły się tłumy zasobnych w gotówkę gości..

Zatłoczona Równica

   Również na starcie zawodów zjawiła się liczna jak co roku grupa startujących, za co należą im się wyjątkowe wyrazy uznania wobec niekorzystnych prognoz na sobotnie przedpołudnie. Na szczęście większość kolarzy zdołała umieścić plecaki z zapasowymi ubraniami we właściwym samochodzie, aby czekały na nich na linii mety. Gdyby się bowiem ktoś  niewystarczająco spocił na niezwykle wymagającym podjeździe, otrzymał solidną dawkę wody z nieba oraz kałuż.

Niska temperatura, błoto i śliska trasa spowodowały, że w tym roku rekordu trasy nie pobili ani zdecydowanie najlepszy zawodnik tegorocznego cyklu – Krzysiek Grudzień ani wracający do startów na rower  gość honorowy naszego wyścigu – Darek Batek. Jednak to oni dwaj wykręcili najlepsze czasy wyścigu, ustępując jedynie Magdzie Pawłowskiej, która po raz kolejny postanowiła przetestować  na naszej trasie rower ze wspomaganiem elektrycznym i osiągnęła metę w czasie o pięć sekund lepszym od Krzyśka, który jechał wprawdzie na dwukrotnie lżejszym rowerze, ale bez baterii.

Na uphillu na Równicę zobaczyliśmy w tym roku, jak zawsze, kolarzy wszystkich typów. Byli debiutanci i weterani (choć i wśród tych ostatnich byli tacy, którzy nie potrafili w sobotni poranek znaleźć biura zawodów), dzieciaki i seniorzy, Polacy, Czesi i Słowacy. Pokazali, że nasz cykl to impreza dla wszystkich, choć nie dla każdego.  Atmosfery, która towarzyszyła uroczystości zakończenia na ustrońskim Rynku, raczej nie da się opisać – trzeba  było tam być.

Jeszcze tylko bardzo krótkie podziękowania dla Człowieka, który sam nie zorganizowałby tej wspaniałej imprezy, ale bez którego nie udałoby się nic. Andrzej, dziękujemy.  Jesteśmy z Tobą i działamy dalej.

Radek Pawłowski

Like this post0
Go top